wtorek, 9 kwietnia 2013

Bliskie spotkania z ...

Witam,
wyszło słoneczko i od razu zachciało mi się zrzucić ciepłą kurtkę, berecik i rękawiczki. Dość już tej garderoby! Miałam ochotę nałożyć sukienkę, szpilki i ruszyć na spacer wygrzać ryjek na słoneczku. Nie zrobiłam tego, bo jeszcze za zimno trochę na sukienki. Przypomniało mi się za to, jak też w taki piękny, ale dużo cieplejszy dzień wyszłam na spacer...
Tu scena przenosi się na podwórko. W swoich oknach za firankami stoją ukryci sąsiedzi. Obserwują świat. Z bloku wychodzi bardzo elegancka paniusia. Powiewa na niej lekka sukienka, na stópkach gigantyczne szpileczki. Idzie, a raczej płynie, trzyma się prosto, bo wie, że może być obserwowana. Idzie, idzie i jak nie rąbnie na ziemię!
Wyobraźcie sobie, że nie mogłam się podnieść. Leżałam
i wyłam...ze śmiechu. Niezły ubaw musieli mieć też sąsiedzi , ale nigdy nikt się z tym nie zdradził :-)


       Przypomniało mi się też, jak kiedyś bardzo, bardzo dawno temu szłam z przystojnym kolegą. Odziany on był w elegancki prochowiec. Prezentował się niczego sobie. Kolega odprowadzał mnie na przystanek, swój autobus miał po drugiej stronie, więc musiał przejść przez ulicę. I tak przechodził, i tak mi machał, że nie zauważył, że mu się ulica kończy... Krawężnik go zaatakował, a jego wypielęgnowane lico przytuliło się do chodnika :-)
Wtedy też nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. On udawał, że nic mu nie jest, a ja, że się nie śmieję!

       Widzicie, wystarczył jeden mały promyk słońca, a wróciły tak zabawne wspomnienia i humor mi się poprawił. Miłego dnia
i przyjemniejszych przygód życzę.


Pozdrawiam

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz